Setki rolników wyszło na ulice protestując przeciwko „Piątce dla zwierząt”, która ma zakazać uboju religijnego na eksport.
Jak twierdzili przed sejmem protestujący, wszyscy rolnicy to dobrzy ludzie, którzy kochają swoje zwierzęta i z pewnością nie pozwoliliby, aby działa się im niepotrzebna krzywda.
Czy aby na pewno… :(?
„Prześledźmy to, co dzieje się z krową w uboju rytualnym.
Najpierw trzeba ją unieruchomić. Stosuje się do tego specjalne klatki, które mają specjalne ramię, które zadziera krowie głowę do góry, by odsłonić jej szyję do przecięcia. W użyciu są też klatki obrotowe, które odwracają krowę do góry nogami, by jeszcze łatwiej było poderżnąć jej gardło.
Wtedy rzezak przykłada nóż i – zgodnie z regułami koszer i halal – specjalnym nożem przecina gardło.
Ale z punktu widzenia zwierzęcia w uboju religijnym nie samo cięcie jest najgorsze, ale to, co następuje po nim.
Krowa zaczyna się dusić i krztusić krwią, która wlewa jej się do dróg oddechowych. Jednocześnie przeżywa kolejną falę ekstremalnej paniki, tym razem związaną ze spadającym ciśnieniem krwi. Początkowo uważano, że cały ten proces trwa kilkanaście sekund, po których krowa traci świadomość. Dzisiaj już wiemy, że to nieprawda.
W ciągu pierwszych 20-30 sekund od przecięcia tchawicy i tętnic zanikają reakcje motoryczne, czyli mówiąc wprost, zwierzę przestaje się ruszać. Ale mózg wciąż pracuje na pełnych obrotach. Z badań elektrofizjologicznych wiemy, że średni czas aktywności bioelektrycznej mózgu trwa 80 sekund od zadania rany, czyli ponad minutę. Ale są krowy, których mózg jest aktywny nawet 2 minuty. „
👉 To tylko fragment rozmowy z zoopsychologiem prof. Wojciechem Pisulą, całość przeczytacie pod podanym linkiem 👍